Wreszcie doczekaliśmy się tego dnia! Dnia, w którym, nasz samochodzik udał się do warsztatu pod sprawne ręce mechanika :) Ale po kolei...
W zasadzie nasze zdenerwowanie albo jak kto woli zniecierpliwienie zaczęło objawiać się ze zdwojoną siłą już dzień wcześniej. Noc oczywiście pełna marzeń i planów co by zrobić, jak zrobić no i najważniejsze, kiedy będziemy cieszyć się gotowym, pięknym, prawie nowym samochodzikiem ;) Z samego rańca zerwaliśmy się, żeby jak najszybciej wyruszyć w bardzo krótką, ale jakże upragnioną drogę na działkę (tam właśnie przez ostatnie trzy lata stał nasz złomek)
Decyzja podjęta! Wsiadamy, żeby dojechać do mechanika (to tylko 10 km), dla Nas to była (do tej pory) najbardziej emocjonująca podróż w życiu :D
Siedzimy już w środku, zamykamy drzwi, kluczyk w stacyjkę i....
I oczywiście tak jak się domyślacie bez najmniejszego zająknięcia czy stęknięcia pięknie odpalił. Jak by przez te ostatnie 3 lata szykował się specjalnie do tego momentu, żeby pokazać że jest sprawny! Zero marudzenia, zero zawahania. Jak gdyby nigdy nic, po prostu odpalił i ruszył. Aż ze zdziwienia przecieraliśmy oczy! To niemożliwe, żeby był tak sprawny, przecież taki kawał czasu stał i "rdzewiał".
Wszystko było pięknie, nawet w najbardziej skrytych marzeniach nie myśleliśmy że tak dobrze pójdzie, ale nagle coś się stało. Stanął... Spojrzeliśmy na siebie i zgodnie stwierdziliśmy.... PALIWO... tak, dokładnie tak, nie dolaliśmy mu paliwa (pomijam że już ponad połowę drogi do mechanika przejechał jak stanął). Paliwo dolane, szybka poprawa zamka w drzwiach (bo musiał się akurat wtedy zaciąć) i znów nasze maleństwo gna przed siebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz