Spragnieni przygód i nowych doznań
stwierdziliśmy, że najwyższa pora na zrobienie czegoś, czego do tej pory
nie robiliśmy. A co nam szkodzi! Przygoda!
Ambitnie chcieliśmy wykorzystać naszego poloneza,
nastawiliśmy się, że to właśnie nim pojedziemy na ten rajd.
Optymistycznie nastawieni, wykonaliśmy chyba z milion telefonów do
mechanika, żebyśmy mogli naszym „wehikułem” tam być.
I jak zawsze, jak to w naszym przypadku bywa-
zimny kubeł wody na łeb! No a jak. Okazało się, że niestety z powodów
techniczno- rdzawych niestety nasze hamulce nie wytrzymają czeluści
leśnych ścieżek Rembertowa.
No cóż. Samochód może nie da rady, ale My na pewno!
Jako, że nasza staruszka omega również
kwalifikowała się pod wdzięczne hasło „stary samochód” stwierdziliśmy,
że pojedziemy właśnie nią. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy!
Nasze przygotowania musieliśmy zacząć już dzień
wcześniej. Dostaliśmy opasny materiał do zapoznania się. Że to miał być
nasz pierwszy rajd nawigacyjny nie mieliśmy zielonego pojęcia co i jak.
Po raz pierwszy zetknęliśmy się z pojęciem „itinerer” i z takim
„schematem” trasy. Uważnie przestudiowaliśmy materiały nadesłane, więc
całkiem odważnie pojechaliśmy na start, przekonani, że sobie poradzimy.
Nasz szczęśliwy nr 38 zawisł na samochodzie i ze zniecierpliwieniem
wyczekiwaliśmy startu. W między czasie połączyliśmy siły i wspólnie
analizowaliśmy trasę i te „itinerery”, które mimo poświęcenia czasu na
przestudiowanie niewiele nam jeszcze wtedy mówiły.
Pierwsze co odwiedziliśmy to teren AON i tam
napotkaliśmy pierwsze trudności. Oczywiście udało nam się je pokonać,
rozkminić jak czytać itinerer, więc zabraliśmy się do pytań z trasy. No i
jedno z początkowych pytań i co? oczywiście samochód o jaki chodziło
odjechał, jak to na samochód przystało. Na szukaniu escorta (jak się
potem okazało miał być fioletowy) spędziliśmy najwięcej czasu. Gdy już
przyjęliśmy "porażkę" tego pytania poszło nam dużo lepiej. Dojechaliśmy
do magicznej choinki i nikt z nas nie wiedział gdzie jechać i dla czego
akurat tu trzeba skręcić. Do tej pory nie mamy pojęcia jak mamy ją
czytać :) Jeśli macie jakieś info koniecznie się podzielcie, bo czujemy potrzebę do edukowania się
Po przeskoczeniu choineczki poszło nam (oczywiście w naszym odczuciu)
bardzo dobrze. Bez problemu poruszaliśmy się po trasie, znajdując
"gnijące" samochody w zaroślach, kolory żuków i innych cholewkarzy :)
Skończyliśmy nasz rajd w przewidywanym czasie, choć jadąc rano byliśmy przekonani, że zajmie nam to dużo krócej ;)
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że w ogóle nam udało się przejechać
całą trasę, że się nie zgubiliśmy i udało nam się odpowiedzieć na
pytania, które w brew pozorom nie były takie łatwe. Wymagały bardzo
dużej uwagi, bystrości i skupienia. Ale udało się! Mimo że nie
znaleźliśmy się na podium czujemy dumę z Nas i z Naszej Omegi. Momentami
myśleliśmy, że nie da rady przejechać po tych wszystkich wertepach, że
coś urwiemy albo zawiśniemy. Ale wszystko było tak jak powinno Po skończonym rajdzie czujemy... radości i niedosyt. Chcemy kolejnej przygody, kolejnego rajdu i kolejnej tak przedniej zabawy :)