18 kwietnia 2016

1 Nawigacyjny Rajd Rembertowski

Spragnieni przygód i nowych doznań stwierdziliśmy, że najwyższa pora na zrobienie czegoś, czego do tej pory nie robiliśmy. A co nam szkodzi! Przygoda!
Ambitnie chcieliśmy wykorzystać naszego poloneza, nastawiliśmy się, że to właśnie nim pojedziemy na ten rajd. Optymistycznie nastawieni, wykonaliśmy chyba z milion telefonów do mechanika, żebyśmy mogli naszym „wehikułem” tam być.
I jak zawsze, jak to w naszym przypadku bywa- zimny kubeł wody na łeb! No a jak. Okazało się, że niestety z powodów techniczno- rdzawych niestety nasze hamulce nie wytrzymają czeluści leśnych ścieżek Rembertowa.
No cóż. Samochód może nie da rady, ale My na pewno!
Jako, że nasza staruszka omega również kwalifikowała się pod wdzięczne hasło „stary samochód” stwierdziliśmy, że pojedziemy właśnie nią. Jak postanowiliśmy tak też zrobiliśmy!
Nasze przygotowania musieliśmy zacząć już dzień wcześniej. Dostaliśmy opasny materiał do zapoznania się. Że to miał być nasz pierwszy rajd nawigacyjny nie mieliśmy zielonego pojęcia co i jak. Po raz pierwszy zetknęliśmy się z pojęciem „itinerer” i z takim „schematem” trasy. Uważnie przestudiowaliśmy materiały nadesłane, więc całkiem odważnie pojechaliśmy na start, przekonani, że sobie poradzimy. Nasz szczęśliwy nr 38 zawisł na samochodzie i ze zniecierpliwieniem wyczekiwaliśmy startu. W między czasie połączyliśmy siły i wspólnie analizowaliśmy trasę i te „itinerery”, które mimo poświęcenia czasu na przestudiowanie niewiele nam jeszcze wtedy mówiły.
Pierwsze co odwiedziliśmy to teren AON i tam napotkaliśmy pierwsze trudności. Oczywiście udało nam się je pokonać, rozkminić jak czytać itinerer, więc zabraliśmy się do pytań z trasy. No i jedno z początkowych pytań i  co? oczywiście samochód o jaki chodziło odjechał, jak to na samochód przystało. Na szukaniu escorta (jak się potem okazało miał być fioletowy) spędziliśmy najwięcej czasu. Gdy już przyjęliśmy "porażkę" tego pytania poszło nam dużo lepiej. Dojechaliśmy do magicznej choinki i nikt z nas nie wiedział gdzie jechać i dla czego akurat tu trzeba skręcić. Do tej pory nie mamy pojęcia jak mamy ją czytać :)  Jeśli macie jakieś info koniecznie się podzielcie, bo czujemy potrzebę do edukowania się   Po przeskoczeniu choineczki poszło nam (oczywiście w naszym odczuciu) bardzo dobrze. Bez problemu poruszaliśmy się po trasie, znajdując "gnijące" samochody w zaroślach, kolory żuków i innych cholewkarzy :)
Skończyliśmy nasz rajd w przewidywanym czasie, choć jadąc rano byliśmy przekonani, że zajmie nam to dużo krócej ;)  Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że w ogóle nam udało się przejechać całą trasę, że się nie zgubiliśmy i udało nam się odpowiedzieć na pytania, które w brew pozorom nie były takie łatwe. Wymagały bardzo dużej uwagi, bystrości i skupienia. Ale udało się! Mimo że nie znaleźliśmy się na podium czujemy dumę z Nas i z Naszej Omegi. Momentami myśleliśmy, że nie da rady przejechać po tych wszystkich wertepach, że coś urwiemy albo zawiśniemy. Ale wszystko było tak jak powinno  Po skończonym rajdzie czujemy... radości i niedosyt. Chcemy kolejnej przygody, kolejnego rajdu i kolejnej tak przedniej zabawy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz