Zobaczcie koniecznie co nam wyszło! :D
Na początku bardzo niepewnie podeszliśmy do tematu odpalenia go po raz pierwszy. Pełni obaw (przecież tyle stał, tak długo nie jeździł) stwierdziliśmy, "raz się żyje", najwyżej się nie uda...
Pierwsza próba była tylko po włożeniu nowego akumulatora. No cóż, nie spodziewajmy się wiele... ale coś tam zakręcił.
Druga próba była po wymianie świec i przewodów. Jarzył, kręcił, ale coś go dalej bolało...
Została nam ostatnia próba... dla czego nie pomyśleliśmy wcześniej żeby mu benzyny dolać?...
No i nagle! Jak by jakiś cud się stał, w zasadzie bez żadnego problemu zaczął palić! Po 2,5 roku stania na działce, bez jakiejkolwiek próby ruszenia, zapalił!
W zasadzie nie zrobiliśmy "nic takiego". Wymieniliśmy świece i kable, odrobina benzyny, a samochód pali jak by codziennie jeździł.
Przypominamy, że odpalaliśmy go jak było -10! Ten samochód odpala! Zawsze! Jak tylko zdradziliśmy nasz pomysł usłyszeliśmy "poczekajcie do wiosny", "za zimno", "nie da rady, za długo stał"... A tu proszę! Odpalił! I teraz wszystkie niedowiarki- ten samochód daje rade! zawsze i w każdych warunkach! Czy My Polaki, na prawdę robiliśmy kiepskie samochody?
A teraz proszę, spróbujcie odpalić swoje ople, skody, mercedesy, fordy czy inne przy temperaturze -10 :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz