Zrobiło się chwilowo cieplej (+8 w Styczniu), wyszło słonko i aż się marzy zdjęcie grubych kurtek, schowanie ich głęboko do szafy i zapomnienie o nich na najbliższy rok. Im bardziej słonecznie i cieplej, tym bardziej nie możemy się doczekać, naszych dni spędzonych na pielęgnacji naszego „samochodzika”. Oczywiście oprócz tych wszystkich prac mechanika, który zgodził się ratować nasze maleństwo, przecież będziemy czyścić, prać, pucować, polerować aż będzie błyszczał. Dużo pracy przed nami, bo w końcu stał tak długo sam, bez żadnej pielęgnacji na działeczce…
Wyrwaliśmy go praktycznie od ziemi, bo zaczął wrastać i zarastać ;) Tak wiele do zrobienia, chciało by się już zacząć, ale troszkę jeszcze zimno… Choć może nie tak do końca? ;) Gorzej będzie jak przyjdzie mróz i znów będzie dookoła biało. Najpierw musimy odstawić go na długi czas do mechanika (mamy nadzieję choć troszkę uczestniczyć przy naprawach. Marzy nam się dokumentować milionem zdjęć każdą najmniejszą rzecz, którą wymieniamy). Zobaczymy ile to zajmie, ale niestety spodziewamy się, że będzie to nieznośnie długo (jak dla zniecierpliwionych dzieci) ;)
Jak byśmy już chcieli żeby była wiosna… Mogli byśmy te wszystkie pomysły które zbieramy w zimę, zrealizować, urzeczywistnić… Godzinami snujemy plany, co zrobimy jak JUŻ będzie gotowy, jak będziemy Go przygotowywać na najdłuższą (jak do tej pory) wyprawę Jego życia… Jak umilić sobie spędzenie w nim 2 tygodni i prawie 6000km. Marzenia, plany, oczekiwania, sami wiecie jak to jest, chciało by się już, teraz, robić cokolwiek co przybliża do celu a zarazem sprawia tak wiele radości. Czekamy tej wiosny, z takim zniecierpliwieniem, jak by miała stać się najważniejsza rzecz w naszym życiu. Jak by miał się zdarzyć jakiś cud ;) Niesamowita przygoda dająca nam wiele nadziei i pozytywnej energii. To wszystko żeby pojechać na złombol. Staje się to troszkę naszym podejściem do życia. Taki klimat imprezy, przygotowań, świadomość że stajemy się częścią dużej, zgranej ekipy. Jak każdy przed taką wyprawą, mamy obawy, czy damy radę, czy odpowiednio przygotujemy samochód, co zrobić jak się popsuje… Ale z drugiej strony wiemy, że poradzimy sobie, a jak nie bardzo, to będzie inny złombolowiec, który nam pomoże. Liczymy na siebie, ale dobrze mieć świadomość, że jak coś się stanie to nie zostaniemy sami sobie, dobrze mieć poczucie, że jak ktoś inny będzie potrzebował pomocy, to my nie zostawimy go samego sobie, pomożemy na ile damy radę.
Nasza podróż złombolowa zaczyna się w zasadzie już teraz. Przed nami wiele miesięcy najpierw planów, potem pracy by zrobić coś w zasadzie szalonego, a o czym marzymy. To niesamowite ile może dać radości samo planowanie tak wielkiej wyprawy. Niektórzy powiedzą, „jechanie polonezem to żadne wyzwanie”… Dla Nas jest. Dla nas to pierwsza taka podróż, tak daleko i tyle kilometrów. Pierwsza taka wyprawa, praktycznie zerowe doświadczenie, mimo wszystko to jednak jest trochę stary samochód (przynajmniej konstrukcyjnie) A jeśli ktoś nie wierzy, to niech spróbuje swoim nowszym samochodem udać się w podróż trwającą 2 tygodnie, a każdego dnia zrobić ok. 500km. Jesteśmy ciekawi Waszych wrażeń z nowszych samochodów ;)
Podróż życia? Szczerze, mamy nadzieję, że nie. Chcemy dalej jeździć w odległe (i te bliższe też) miejsca, zwiedzać, podziwiać i cieszyć się z możliwość jazdy czymś Polskim. Mamy nadzieję, że ta podróż da nam odwagę i śmiałość w zdobywaniu kolejnych celów. Nasza podróż nie skończy się na tym, chcemy żeby trwała dalej! :)
Podróż życia? Szczerze, mamy nadzieję, że nie. Chcemy dalej jeździć w odległe (i te bliższe też) miejsca, zwiedzać, podziwiać i cieszyć się z możliwość jazdy czymś Polskim. Mamy nadzieję, że ta podróż da nam odwagę i śmiałość w zdobywaniu kolejnych celów. Nasza podróż nie skończy się na tym, chcemy żeby trwała dalej! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz